Kolaż archiwalnych fotografii. Pomiędzy budynkami: białostockiego Ratusza, elektrowni i Hotelu Ritz napis: Spacery
Na białym tle graficzny rysunek dwupiętrowej kamienicy
Kamienica Pisarów na ul. Dąbrowskiego 20
Rodzina ojca Samuela Pisara czyli Dawida Pisara mieszkała w Białymstoku od bardzo dawna, jak pisze we wspomnieniach Mula (zdrobnienie od imienia Samuel) „od pokoleń”. Mogły to być nawet czasy Jana Klemens Branickiego, czyli XVIII wiek. Ich nazwisko wskazuje na to, że protoplasta rodu był pisarzem, czyli sekretarzem lub kancelistą. Pisarowie mieli w mieście kilka domów, własny biznes (rowery, samochody, usługi taksówkowe) co także wskazuje na solidne zasiedzenie w mieście. Rodzina nie była zbyt religijna i wyraźnie zasymilowana. Dawid Pisar był polskim żołnierzem i brał udział w Kampanii Wrześniowej. W kamienicy przy Dąbrowskiego mieszkały też ciotki Samuela z rodzinami. Dawid Pisar miał 3 siostry a zabawy z ich licznym potomstwem wypełniały dzieciństwo Muli. Za domem na dużej parceli znajdował się sad, ich miejsce zabaw oraz drewniany garaż i inne budynki gospodarcze. Dawid Pisar trzymał tutaj swoje samochody i często przy nich majstrował. W czasie wojny, w getcie też będzie pracował przy samochodach, jako mechanik. Dzień, w którym Pisarowie zostali zmuszeni do opuszczenia ukochanego domu szczególnie wrył się w pamięć Samuela. Rodzina przenosząc się do getta mogła wziąć ze sobą tylko określoną liczbę rzeczy. Dawid Pisar spalił więc zasuszone kwiaty, cenne zdjęcia i dokumenty. Wstrząsnęło to jego dziećmi i stało się symbolem końca szczęśliwego życia. Do getta rodzina podążała ulicą Botaniczną a żegnały ich szlochy dozorcy domu i jego żony…
czytaj więcej
Na niebieskim tle biały rysunek kamienicy z wieżyczką
Ulica Lipowa – Pisar Hall / Cerkiew Św. Mikołaja
Ulica Lipowa jako najbardziej prestiżowa lokalizacja w przedwojennym Białymstoku, na naszym szlaku jest pewnym symbolem. Gdzieś w jej okolicy znajdowała się wspominana przez Samuela „Hala Pisarów”. Był to długi parterowy budynek, który rodzina wynajmowała miastu na koncerty, śluby, wykłady czy inne uroczyste wydarzenia.
Na Lipowej znajduje się też cerkiew prawosławna- Sobór Św. Mikołaja, siedziba lokalnego biskupa. Jak wspomina Samuel – jego dziadek Leon Pisar przyjaźnił się ze zwierzchnikiem lokalnej cerkwi prawosławnej. Dzięki tej zażyłości Leon Pisar uratował wielu Żydów podczas krwawego pogromu w 1906 roku. Wnuk znał ten i inne szczegóły o swoim zacnym dziadku z opowieści Antona i Antonowej. Było to starsze małżeństwo, które mieszkało z Pisarami a zajmowało się pracami gospodarskimi takimi jak sprzątnie, rąbanie drewna czy prace w ogrodzie. Byli prawosławni, więc Pisar napisał, że byli Rosjanami, ale równie dobrze mogli pochodzić z podbiałostockich, prawosławnych wsi. Dla Samuela byli to ludzie tak bliscy jak dziadkowie. Antonuszka i jego żona ze łzami żegnali Pisarów, gdy Ci szli do getta. Potem staruszek przychodził wielokrotnie pod gettowy mur, stał tam płacząc i czyniąc znaki krzyża. Jego świat wraz z odejściem Pisarów również się załamał…
czytaj więcej
Na białym tle graficzny rysunek dworca. Fasada z wejściem do budynku
Szpital MSW – szpital gettowy/ostatnie dni w getcie
We wspomnieniach Samuela Pisara likwidacja getta oraz Akcja Lutowa zlewają się w jedno. Oba te zdarzenia, choć w istocie dzieli 6 miesięcy, były dla chłopca ogromną traumą: obserwowanie mordowania ludzi, rozrzuconych na ulicach ciał, ukrywanie się. „Uciekaliśmy nocą przez płonące ulice, pełne trupów. W końcu dotarliśmy do piwnicy, w której bez jedzenia i wody od kilku dni ukrywało się przeszło 30 osób. W blasku świecy poznałem wśród tych obłędnych twarzy mego profesora historii. Nazywał się Bergman”. Samuel był świadkiem uduszenia dziecka Bergmana, które nieustannie kaszląc mogło zdradzić kryjówkę.
Kolejnym schronieniem Samuela, Heleny (matka) i Fridy (siostra) był szpital gettowy, który mieścił się w budynku TOZ (dziś nieistniejącym). Dyrektorem był tam prof. Kniziew, przyjaciel wuja Nachmana (wyemigrował do Australii). Kniaziew wpuścił Pisarów do szpitala i to tam spędzili ostatnią wspólną noc, podczas której z pozoru błaha sytuacja uratowała życie Samuela. Helena przygotowując ubrania dla dzieci zastanawiała się czy ubrać syna w długie czy krótkie spodnie. W długich spodniach będzie potraktowany jako dorosły i pojedzie z transportem mężczyzn. Jako młody i silny będzie miał przynajmniej szanse na przeżycie. Krótkie spodenki to transport kobiet i dzieci – pojadą co prawda wszyscy razem, ale …na pewną śmierć. Wszystko co przewidywała matka rzeczywiście się wydarzyło. Ona musiała „tylko” zadecydować o oddzieleniu syna. Zapewne była to najbardziej bolesna decyzja w jej życiu jednak Samuel dzięki niej faktycznie przeżył.
czytaj więcej
Na niebieskim tle biały rysunek dwupiętrowej kamienicy
Ul. Czysta 5
Drewniana, tradycyjna zabudowa ulicy Czystej uległa niemal całkowitemu zniszczeniu. Wiemy jednak, że pod numerem 5 mieściła się spora murowana kamienica a wgłębi podwórka zabudowania drewniane. To gdzieś tam w getcie osiedli Pisarowie przymusowo wysiedleni z wygodnego domu na Dąbrowskiego. Jak wspomina Samuel mieli jeden pokój a zamieszkał z nimi też 25-o letni wujek Memel i babcia. W sumie 6 osób. Wujek – rosły, młody mężczyzna codziennie zdejmował z futryny drzwi, które … były jego łóżkiem. Rodzina próbowała zachowywać pozory normalności. Na małym skrawku ziemi sadzili rzodkiewkę, marchewkę i kapustę. Rodzice „zatrudnili” nauczyciela, który za miskę zupy przygotowywał Samuela do konfirmacji (Bar micwa). Dzieci kopały piłkę i próbowały utrzymywać przyjaźnie…
Niestety rzeczywistość była co raz bardziej dramatyczna i dopadła także Pisarów.
Ojciec Samuela pewnego razu „po prostu” nie wrócił z pracy do domu zaś babcia i wujek zostali wywiezieni w wyniku kolejnej łapanki. Atletyczny Memel do końca nie opuścił matki choć, jak pisze Samuel, mógł spokojnie uciec z getta.
czytaj więcej
Na białym tle graficzny rysunek dwupiętrowej kamienicy
Synagoga Cytronów
Wciąż istniejąca synagoga ufundowana przez rodzinę Cytronów była w pewnym momencie jedyną, a już na pewno najdłużej działającą w białostockim getcie (co potwierdzają np. wspomnienia Rafaela Rajznera). Choć Samuel nie wskazuje, gdzie dokładnie miał konfirmację to jednak fakt zamieszkania rodziny dosłownie po sąsiedzku nie pozostawia wątpliwości, że opisane wydarzenie miało miejsce właśnie tutaj.
Choć rodzina Pisarów nie należała do religijnych i była wyraźnie zasymilowana podjęto wysiłek przygotowania Samuela do Bar Micwy. Młody, wychudzony, niedoszły rabin z wielkim trudem uczył nie tylko jego, ale i Bena, najlepszego przyjaciela Muli.
W dniu konfirmacji, Samuel, jak sam pisze, zrozumiał los Żydów. Czytanie biblii i poznawanie prześladowań i przeciwności jakim czoła od zawsze jego naród stawiał, dały mu poczucie „ponadczasowości”. Na zakończenie Bar Micwy, chłopcy wygłaszają tradycyjną mowę wieńczącą rytuał. Samuel wskazując na druty które przebiegały tuż za synagogą, powiedział: „Modlimy się zawsze zwróceni w stronę Jerozolimy. Ale dziś nasza Ściana Płaczu jest tutaj”.
Namiastką normalności były skromne prezenty, które tego dnia chłopiec otrzymał od kolegów. To były ich ostanie wspólne chwile, mieli przed sobą tylko kilka tygodni życia.
czytaj więcej
Więcej informacji na blogu "Białystok Subiektywnie"
Samuel Pisar. Znany wszędzie, tylko nie tam gdzie się urodził
Logo Galerii im. SleńdzińskichLogo Miasta Białegostoku
DEKLARACJA DOSTĘPNOŚCI
POLITYKA PRYWATNOŚCI
Materiały zamieszczone na stronie dostępne na licencji: CC BY SA
Logo projektu w kształcie niezapominajki
Skip to content